Braliśmy całkiem niedawno z Maleństwem udział w zabawie łykendowej na forum Kuchenne Pogaduszki. Dopisywaliśmy się do historyjek literkowych.
Poniżej cytaty z forum (nasza tfurczość na kolorowo)
Poniżej cytaty z forum (nasza tfurczość na kolorowo)
:)
ZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZ
Zosia zjadała zakalcowatą zebrę zerkając zza zielonej zasłony.
Zazwyczaj zazdrosny zięć zabraniał zarozumiałej Zosi zagryzać zbaraniałą zebrą zieloną zawiesinę z Zabrza.
Zrudziałe zazdrostki zasłaniały zosine zapędy. Zbyszek zrozumiał!
Zapiekane ziemniaki zapobiegały zagryzaniu zebrą! Zmuszona Zosia
zgrzytając zębami zmieliła zapasy ziemiopłodów:(
Zmęczona zgryzaniem zapasów zapleśniałych ziemiopłodów Zosia zamarła.
Zgroza! Zakrzyknęła zarumieniona, zrzucając zaciskającego zwieracz złego zięcia
z zamku, z zamiarem zabójstwa.
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
Aktywny amant Adam Abramowicz atakował artystycznie aczkolwiek agresywnie
apetyczny antrykot, analizując aktywnie atrakcyjność asystującej akcji Agaty
Amur - absolutnie aseksualnej absolwentce Akademii AWF.
Ambitna Agata Amur angażując armię amerykańską adoptowała anemicznego aligatora
Arnolda.
KKKKKKKKKKKKKKKKKKKKKKKK
Krnąbrny król Karol Kostropaty kupił korpulentnej królowej Karolinie
Kędzierzawej karbowana karkówkę koloru krzykliwego koralowego:)
Korpulentna Królowa Karolina Kędzierzawa, kopulując kosiła kwitnące kakofonią kolorów kwiecie. Krasne, kastrowane kurtyzany komentowały katastrofalne koszenie klękając. Królewski kot Kazimierz kicał ku kominowi kaszląc krnąbrnie. Krzycząc: "Krwi!" katował kłami kudłatą kielecką koszatniczkę, która konając kwiliła koszmarnie :(
Kędzierzawej karbowana karkówkę koloru krzykliwego koralowego:)
Korpulentna Królowa Karolina Kędzierzawa, kopulując kosiła kwitnące kakofonią kolorów kwiecie. Krasne, kastrowane kurtyzany komentowały katastrofalne koszenie klękając. Królewski kot Kazimierz kicał ku kominowi kaszląc krnąbrnie. Krzycząc: "Krwi!" katował kłami kudłatą kielecką koszatniczkę, która konając kwiliła koszmarnie :(
Zapraszamy do zabawy :)
21 komentarzy:
Obłąkany Ondraszek osiągnął oszałamiający orgazm obcałowując ociekającą olejem ośmiornicę. Obrzydliwa ośmiornica odwróciła oczy ostrzegawczo okazując obżartemu obiadowym omletem Ondraszkowi okryte opalenizną oklapnięte organy. Okolicę ogarnął ogromy odór. Osowiały Ondraszek osiwiał odpływając obficie omasztowanym okrętem.
Boski biust Basi bardzo bolał bo bezwstydnie biegała bez biustonosza. Bolący biust bardzo bawił Bogdana. Bogdan bezczelnie bajerował Basię bowiem był bawidamkiem.
Blady, bigamiczny Bogdan - biłgorajski bartnik - bystro badał, błyskając białkami, byczy biust biseksualnej Basi, będącej bezpruderyjną barmanką, bezkarnie biegnącej *bez brunatne boisko Brdy Bydgoszcz .
- Bardzo bym... - bąknął bolejący Bogdan beznamiętnie bębniąc burym bananem.
- Baran! - burknęła białowłosa, bezwstydnie bawiąc beskidzkiego bernardyna biesiadną bajeczką.
*bez - w kilku regionach Polski (m.in. w okolicah Poznania) tyle samo co 'przez' ;)
Adam - angielski anorektyczny amant - anemicznie adorował apetyczną Anię, aborygeńską antropolożkę analizującą aspekty alarmującej atrofii androgenów atakującej aktualnie abisyńskich atamanów. Apodyktyczny alfons Ani - anormalny amerykański astrofizyk atomowy - angażując armię armeńskich aparatczyków, agresywnie anulował apetyt Adama, aresztując Anglika.
Czarnowłosy Cezary - cnotliwy Cypryjczyk co codziennie cucił cielaki coby częściej cwałowały - czarował czule czeską Cecylię cerującą cicho całoroczne ciuchy cynicznego Cyryla - ciołkowatego cymbalisty cerkiewnego, cichcem czyniącego ciągiem ciąże. Cezary cyzelował cyrkowe cuda częstując Cecylię cytryną, co czyniło Czeszkę całkiem całuśną.
Dostojny duński domorosły drwal Dariusz, dziarsko dzierżąc drewnopodobną długą damasceńską dzidę, dążył do drążenia dorodnej dyni dając damie dworu daltonistce Danucie drewniany dyszel do dymania dużych donic.
- Dalej, dalibóg! - dopingował depresyjnie darczyńca drżąc demoralizująco.
- Debil! - dodała defekująca dewiacyjna dewotka destruktywnie determinując dewaluację dalmackich dewiz. Dialogowali długo, dostojnie; discopolowy dietetyk, długowieczny dobroduszny dłużnik Dariusza, dopisał dłutem dekret, dlatego dotarli do domu.
Elokwentny Edward, ekscentryczny erewański elektromonter emaliowanych egipskich echolokacyjnych encefalografów, energicznie edukował etruskie emigrujące elokwentne emancypantki, eliminując elfa Ernesta, eleganckiego ewolucjonistę euforycznie epatującego enzymy eukaliptusowego etanolu.
Errata:
Etanol ekskluzywnym ersatzem edukacji!
Flamandzki fizyk-flecista flegmatycznie forsował frywolną frajerkę femme fatale fedrującą fotony futrzanym fallusem.
- Fiu, fiu - fuknął florecista Fryderyk, fiński frankofil, frykcyjnie fałdujący frotką Filomenę, frymuśną francowatą furtiankę Franciszkankę faworyzującą fast foody.
Gardłowym gulgotem grecki gitarzysta Grzegorz gromił gniewnie głupią Grażynę, gdyż Grażyna, gwałtownie gryząc grzbiet garnka, gromadziła gastryczne gazy. Ględzenie Grzegorza głuszyło godność Grażyny. Gówno! – grzmiał Grzegorz grzechocząc gąbczastymi genitaliami – Gdzie gondola?! Gondola Grzegorza ginęła gdzieś, gdzie grupowo gruchali grypsujący goli geje.
Hufiec homoseksualnych huculskich hutników-hochsztaplerów hulał hałaśliwie haftując haniebnie hotelowe herbarium. Hotelarz – humorysta Henryk hipnotyzował hiacyntem holenderskiego hrabiego Hieronima. - Hurra! – hałaśliwie Hieronim, haratając hinduskim harpunem hebrajską harfę husyckiej hurysy Heleny. – Hola! Hultaju! Hotentocie! – Helena heroicznie hamowała hulaszcze hobby hrabiego.
Izydor - internetowy impotent- iberysta immanentnie inicjujący iście irytujące intrygi, intensywnie iskał importowanego iberoamerykańskiego ideowca ideologizującego improwizowane imitacje imperialistycznych inkaskich ikon. Imponujący implant interesanta innowaycjnie infiltrował infułę, indukując impulsywnie indyjskie intercity.
Judoka-jąkała Jan - jowialny jegomość jadający japońskie jaja juhasów - jął jawnie jednoczyć jedenaścioro jędrnych jadowitych jowiszowych jaków jednostkowo jątrzących jednomyślne jednostki jaskrawych jamajskich juniorów-jedynaków judaizujących jaśniepanią Jadzię - junacką jednojęzyczną jubilatkę justującą jednomasztowe jachty.
Ponieważ bajka na "K" już była, czas na "L":
Lato lśniło lirycznie. Lalusiowaty leworęczny londyński liliput-laburzysta Leopold leczniczo lał langustą lesbijkę Lady Leilę lubiącą lepkie lukrowane liczi. Luba Leopolda leżała leniwie lustrując lakonicznie lornetką lastrykowany lemiesz ludowy.
- Ladaco! - lapnęła lapidarnie lnianowłosa Lady.
- Lodu, larwo lękliwa - lamentował lowelas lekceważąc lichawe listowie lipy liżące lwie lico Leopolda.
Mocarny miński marynarz Maciej miętosił miłośnie mlecznobiałą mityczną morską mątwę Mariolę marszczącą mikrymi mackami męskie mięśnie młokosa. - Maltretuj mnie, miły! - mruczała mątwa miękko, mimowolnie machając mięsistą męskością Macieja. - Mamma mia! - melorecytował marynarz macając machinalnie mroczną małżowinę Marioli. Momentalnie magiczny moment minął - Maciej małodusznie majtnął miękką mątwą. - Manipulujesz mną, malcze, Mamonie?! - marudziła Mariola. -
Mykaj, mamałygo, musiałem mieć malaryczne mary! - margnął markotnie marynarz mieląc mściwie morelową marmoladę.
Niepospolicie nudny niemiecki numizmatyk Nepomucen nieumiejętnie nękał nocami neurotyczną nimfomankę Nataszę nucącą nieustannie norweskie nacjonalistyczne nokturny. Nierzadko Nepomucen nikł nienasycony, natenczas nizał na nitkę nieruchliwe neurony nazbierane nad Nysą, niekiedy Nerem. Niezwykle niepocieszona Natasza, nakrywając nieziemskie nogi nylonowym namiotem, niszczyła namiętnie nerki nadużywając nowokainy niuchanej nosem.
Prostoduszny poeta paryski Patryk podglądał pasjami ponętną polinezyjską polonistkę Patrycję parzącą popołudniami przepyszne patisony przypominające potężne perskie pałace. Pewnego przepięknego poranka poeta poczuł przemożne pożądanie, przeto postanowił pospiesznie przydybać pannicę pod przypadkową polną palmą. Podbiegł, pałając piekącą potrzebą przygwożdżenia pięknej Patrycji. Panna, przerażona, palnęła poetę przez piszczel podłużną pikowaną pałą, potem, podskakując, pognała po pomoc przedstawicieli państwowej policji. Pechowy poeta przywdział pasiaki - poruszona polonistka, porzuciwszy patisony, poczęła piec pastewne piskorze.
Rubaszny rosyjski rolnik Romuald rytualnie rąbał rankami różnorakie rattanowe rupiecie. Równocześnie rywal Rosjanina - rumiany ruandyjski radiotelegrafista Robert - robił różnokolorowe rysunki rączych rumaków. Razem radośnie rozbawiali rastamańską rentierkę Rajmundę rozdającą rabarbarowe racuchy rozgoryczonym rumuńskim robotnikom ratującym rzeszowski Rynek.
Senna sierpniowa sobota snuła się straszliwie: szerszenie szemrały, szarobure skowronki sepleniły, słońce skwierczało szatańsko. Sandomierski stolarz Sasza sapiąc szedł samopas suchą szosą, szurając smętnie stopami. Szpetna słowacka solistka sopranistka Stefania, skrupulatnie szatkująca soczyste słodkowodne sandacze, spoglądała skąd Sasza samotnie sunie.
- Stary safanduła - szepnęła szyderczo Stefania.
- Samaś stetryczała! - syknął sardonicznie stolarz spłaszczając szlifierką sosnowy stół Stefanii.
Tarnobrzeski twardogłowy transseksualista Tadeusz tryskając torazyną taktownie tarmosił tatrzańskie trzmiele. Tęga toruńska telegrafistka Tatiana - taka trochę tyranka - tłamsiła talent Tadeusza trzaskając transseksualistę tępym tunezyjskim toporkiem. "Toż to tyrania!" - twierdziły trwożnie turkusowe teletubisie targające traktorem tony truskawek.
Uwaga będzie zmiana :)
Andrzejek Biedactwo Czasem Dostaje Egzotycznej Febry. Gorączkuje, Histeryzuje I Jednocześnie Kichając Leży Mocno Niedysponowany. Ocierając Pot Rękawem Szuka Termometru. Uroczyście Wypijmy (yyyyyy?) Yego Zdrowie!
Prześlij komentarz