piątek, lutego 15

Niebytki - twórczość własna

NIEBYTEK- to dwuwiersz, który opisuje co czujemy, gdy naszej "drugiej połowy" nie ma w pobliżu.
Ideę podsunął wydrukowany w "Metrze" wierszyk walentynkowy:

"Kiedy znikasz z horyzontu
Nadaję się do remontu".

Poszliśmy za ciosem: :)

Gdy cię nie ma przy mym boku,
Staję mistrzem się sudoku.

Gdy cię nie ma do tej pory,
Z żalu drę zębami pory.

Gdy cię nie ma nazbyt długo,
Pale papierosy „Yugo”.

Gdy nie schodzisz na śniadanie
Robię głową dziurę w ścianie.

Gdy nie zjawiasz się w południe,
Wykopuję nogą studnie.

Gdy cię nie ma tydzień cały,
Ja z rozpaczy żrę migdały.

Gdy wyjeżdżasz do Pabianic,
Ma tęsknota nie zna granic.

Gdy cię nie ma mężu miły,
Na amory nie mam siły.

Gdy wyjeżdżasz do Piotrkowa,
To mnie wtedy boli głowa.

Gdy wyruszasz na południe,
To mi się już nie śpi cudnie.

Gdy wyjeżdżasz za granicę,
Z okna zrzucam trzy donice.

Gdyś z kumplami gdzieś na wódzie,
Ja się doskonalę w dżudzie.

Gdy wychodzisz do roboty,
Czuję się jak pies wśród słoty.

Gdy opalasz się w Elblągu,
Ćwiczę jogę na szezlongu.

Gdy noc spędzasz gdzieś pod mostem,
Ja smaruję się pokostem.

Gdy wybywasz do Juraty,
Mnie się śnią denaturaty.

Kiedy nie ma Cię przy stole
Zapominam o rosole.

Gdyś w Pułtusku lub w Szczawnicy,
Ja pracuję na ulicy.

Gdy w Mrągowie łowisz dorsze,
Życie zmienia się na gorsze.


Zapraszamy do zabawy :)

czwartek, lutego 14

Walentynek


Dla wszystkich zakochanych i kochających i tych, którzy tego chcą... i co nie chcą, dla tych też :)

Walentynek by Kot

A jednak...

Nasi mili, szkoda słów :D Nie dalej jak wczoraj nabijaliśmy się z jednej restauracji w której wymyślono coś równie oryginalnego jak "Walentynki we czwórkę". Nie wiedzieliśmy wtedy jeszcze co szykuje nam los ;))) Przyjeżdżamy dziś do (Maleństwo stwierdził, że w tym momencie o żadnym spuszczaniu zasłony milczenia mowy być nie może!) przybytku o nazwie Karczma Polska (al. Włókniarzy 209). Mieliśmy tam zarezerwowany stolik na godzinę 20... Hehe, wchodzimy, przedstawiamy się - pierwszy mały zgrzyt, kelnerka nie może nas znaleźć w spisie rezerwacji, ale po chwili na jej oblicze wraca uśmiech i gościnnym gestem zaprasza nas do stolika, przy którym... siedzi para młodych ludzi i czule gaworzy:D Zdębielim. Spojrzelim po sobie, następnie wytężylim wzrok spodziewając się, że w okolicach zakochanych ujrzymy stoliczek dla nas. Ale nie, był tylko ten stolik, wedle nas ZAJĘTY. Wracamy do przemiłej kelnerki i pytamy czy aby na pewno mamy dzielić stolik z inną parą... Na co ona radośnie stwierdza, że tak :))) Co było robić, zaśmialim się w głos, zabralim się i wyszlim!!!

Refleksja nam się nasunęła. Może gdyby przy stoliku siedzieli Jarosław Kaczyński z kotem (albo mamą), Żwirek i Muchomorek, Sodoma z Gomorą albo chociaż Wars z Sawą (czy właściwie Sawem). Ale nie... Zwykli śmiertelnicy!

Druga refleksja była taka, że może to znak od Niebios abyśmy się stali bardziej towarzyscy?

A trzecia refleksja... Może to jakowaś nowa tradycja świecka żeby Walentynki w większym gronie spędzać, a nie ograniczać się do standardowej dwójki? Taki kwartet otwiera przecież tyle nowych możliwości!! Można się powymieniać poglądami i nie tylko... Zresztą, wychodząc dojrzeliśmy w Karczmie Polskiej jeszcze większe stoliki (na oko 6-osobowe), więc kto wie, może i sekstety się tam promuje!!!

Kto ma ochotę, niech sprawdzi - my jutro idziemy do Mexicany, a w Karczmie nóżęta nasze już nie postaną i basta ;))))

Kot i Maleństwo - zatwardziali monogamiści :D

środa, lutego 13

Pomysł na Walentynki

Dwa dni temu Maleństwo rozpoczął telefoniczną kampanię mającą na celu zarezerwowanie stosownego miejsca w jakowymś lokalu w związku ze zbliżającym się Wiadomym Świętem. Zadzwonił w sumie (a może to był dorsz?) do kilku miejsc, w pamięci utkwiły mu dwa. W jednym lokalu (nazwę wspaniałomyślnie przemilczmy), bardzo miła pani poinformowała, że rezerwacji dokonać można li tylko osobiście oraz po wpłaceniu zaliczki. Maleństwo już miał zapytać ile ma zabrać ze sobą dowodów tożsamości i czy dwóch żyrantów wystarczy, ale ugryzł się w język. W innej restauracji (nazwa znów umknęła Maleństwowej pamięci, a fe, niedobra pamięć!), równie miła pani oznajmiła, że rezerwacje, owszem, ale od czterech osób w górę. W sumie czemu nie, ale jak się temu przyjrzeć to... jaki sens ma wprowadzanie w walentynkowy wieczór tak durnych przepisów?!! Od czterech osób w górę??!!! No, chyba, że namawiają w ten sposób na małą orgię :DDD No ale skoro już przy tym jesteśmy, to razem z Kotem próbowalim wykoncypować kogo by tu doprosić do naszego uroczego duetu aby powstał kwartet... Oto niektóre propozycje:

* sąsiad z psem

* Jarosław Kaczyński z kotem (lub mamą)

* Kremilek i Vochomurka (znani szerzej jako Żwirek i Muchomorek)

* Wars i Sawa (na marginesie, wiecie, że Sawa to imię męskie? Ja nie wiedziałem - Maleństwo)

* RFN i NRD

* Pan i Samochodzik

* Miś i Uszatek

* Kur i Ewka

* Pi i Sigma (przybysze z Matplanety)

* Bogusław i Linda

* Rock & Roll (goście z Ameryki)

Kogo jeszcze możemy doprosić na kolację walentynkową? Czekamy na pomysły naszych zwariowanych Czytników!!!

wtorek, lutego 12

Chory Maleństwo, to zły Maleństwo

Maleństwo: Czuję sie jak kupa gówna.

Kot: Ło matko! A jak sie czuje kupa gówna?

Maleństwo: Jak ja.

niedziela, lutego 10

Szmata szmacie nierówna

Kot i Maleństwo jadą Żuczkiem. Ściślej rzecz ujmując, Maleństwo prowadzi, Kot zaś wierci się na miejscu pasażera, przyjmując co chwila różne dziwne pozycje. W pewnym momencie Kot dostrzega na desce rozdzielczej jakiś pyłek.

Kot: Maleństwo, masz jakąś szmatę?

Maleństwo: Nie, ale znam kilka...