Jak się okazuje, dieta może stanowić inspirację do nowych blogowych wpisów. Oto np. dni temu kilka Maleństwo został poczęstowany cukierkiem. Wpierw nieco się opierał, następnie przyjął z wahaniem (nie wypadało odmówić) a na koniec czym prędzej rozwinął i pożarł, prawie nie gryząc. Na zdziwione spojrzenie Kota odparł:
- No co, jak zjem szybko, to może się organizm w ogóle nie zorientuje że to był cukierek!
Innym razem Maleństwo zaskoczył Kota takim oto sposobem oszukania organizmu:
- A jak będę białe pieczywo jadł w ciemnych okularach, to czy mózg zinterpretuje je jako razowe?
czyli Kot i Maleństwo w jednym stali domku... :) Występują: Ona - Kot, On - Maleństwo. Znają się i mieszkają razem od początku 2007 roku. W listopadzie 2013 do drużyny dołączyła szara futrzana kocia kulka zwana Myszą. Mysza dzielnie zastępuje nasze ex-koszatniczki Bazyla/Bazylię oraz Kluskę. W kwietniu 2015 do drużyny dołączyła znaleziona w osiedlowych krzakach Zorka. Miejscem akcji jest najczęściej dom - zwany trolownią.
niedziela, grudnia 6
Miś Lubiś
Jak wiadomo Maleństwo od pewnego czasu na dość ścisłej diecie przebywa co oznacza m. in. smutną konieczność unikania słodyczy. Właściwie jedynymi obecnie przejawami słodyczowej rozpusty stały się podrzucane czasem przez litościwego Kota smakołyki o nazwie Lubisie (dla niewtajemniczonych - to takie biszkoptowe miśki z odrobiną nadzienia), przez Maleństwo przechrzczone na "Lubusie". I o tym właśnie traktuje następujący dialożek:
Maleństwo: - Ech, zjadłoby się Lubusia...
Kot: - Ale właściwie to dlaczego na Lubisie mówisz Lubusie?
Maleństwo: A bo myślałem, że one z lubuskiego pochodzą...
Maleństwo: - Ech, zjadłoby się Lubusia...
Kot: - Ale właściwie to dlaczego na Lubisie mówisz Lubusie?
Maleństwo: A bo myślałem, że one z lubuskiego pochodzą...
Subskrybuj:
Posty (Atom)