wtorek, grudnia 1

Dziewczyna jogina...

          W spodniach od piżamy na wysokości prawego uda puściła nitka na szwie - niedużo, jakieś 2 cm. Zauważyłam to leżąc na kanapie. Dziarsko wstając z intencją zaszycia defektu - zaczepiłam palcem lewej stopy o tę dziurkę. Palec wlazł do środka w momencie kiedy wstawałam i utkwił w niej. Ale o tym przekonałam się po chwili - kiedy z impetem stanęłam na jednej nodze z drugą uwięzioną w dziurze (przez palec stópny), w takiej mocno bocianiej pozycji. Postałam jakąś nanosekundę i pierd^%$%łam na ziemię (Państwo wybaczą, inaczej nie da się tego określić) składając się jak wytrawny turbo jogin w asanach dla ambitnych.Nawet nic nie złamałam, ale męża zadziwiłam figurami.
Ścieżką dźwiękową ekwilibrystyki był wizg drącego się materiału. Dziurka - winowajczyni z 2 zwiększyła się do dobrych 20 centymetrów
Spokojnej nocy Państwu życzę...Wasza Kot :)
Emotikon smile

wtorek, października 20

Uuuaa ha koteły dwa!


Spacery po osiedlowych krzakach skutkują czasem dokoceniem. Od kwietnia jest z nami...
ZORKA


ZORKA I MYSZA


MYSZA

środa, lutego 18

Ach ach jak to przyjemnie kupić sobie nowy kubek

Kot i jej nowy kubek.

Ach ach jak to przyjemnie kupić sobie nowy kubek termiczny. ("Masz już trzy takie i nie używasz." Wiem, wiem ale jaki fajny!) Rano, przed wyjazdem do pracy pooglądać kubek (ach ach jaki błyszczący). Obejrzeć dokładnie pokrywkę (ach ach jaka oryginalna pokrywka z klapeczką i zaworkiem). Z upojeniem i dziką radością klikać zaworkiem w pokrywce (otworzyć - zamknąć, otworzyć - zamknąć, otworzyć - zamknąć... Przy czym kluczowe dla całej historii zdaje się być ostatnia czynność wykonana na zaworku... OTWORZYĆ). Nalać pełen kubek wody (ach ach jaki pojemny kubek, całe 355 mililitrów) Nałożyć pokrywkę. Odwrócić kubek do góry dnem (ach ach sprawdzę, czy szczelny). Zdziwić się. Bardzo! Tak na jakieś 350 mililitrów...

sobota, lutego 7

Hej, góry moje góry...!

Tylko Ona, On i zakupy.

On: Nie mamy kalendarza na ten rok, może coś wybierzesz?  - wskazuje ręką stojak obwieszony kalendarzami.
Ona: Chciałabym coś z góralszczyzny, jakieś baranki, owce...
On: A to chyba nie ma. Jest kalendarz "Koty", "Psy", "Konie", (przekłada kolejne arkusze na wieszaku)..."Kwiaty", "Samochody", "Sporty zimowe"... Góralszczyzny brak.
Ona: Jakie nie ma, jakie nie ma? Patrz!!!