Korzystając z chwili wytchnienia sponsorowanej przez Long Weekend, Kot i Maleństwo leżą w łóżeczku i (trochę) oglądają "Muchę" Cronenberga. To "trochę" dotyczy głównie Kota, która na film spoziera znad robótki i często mruży oczy, bo na ekranie istne igrzyska okropności (kto widział ten wie). Pod koniec filmu mamy scenę (UWAGA SPOJLER!!!) w której z kapsuły teleportacyjnej wyłania się mocno sfatygowany główny bohater: pół-człowiek pół-mucha, którego DNA na domiar złego zespoliło się z jakimś bliżej niezidentyfikowanym elementem konstrukcyjnym w/w kapsuły. Dawna ukochana bohatera trzyma go na muszce, ale nie potrafi skrócić jego cierpień, gdyż odczuwa wciąż doń irracjonalną miłość. Kot wyraźnie nie kupuje tego pomysłu i burczy:
- Ależ ona głupia... Jak może go wciąż kochać?
A Maleństwo na to:
- Mam rozumieć, że gdybym przypadkiem zespolił się z, dajmy na to, zmywarką do naczyń, to automatycznie przestałabyś mnie kochać?
A Kot:
- Ależ wręcz przeciwnie! Kochałabym Cię dwa razy bardziej!!!
4 komentarze:
Hihi :) A co by dopiero było, gdyby dodać do tego elementy genotypu odkurzacza i robota kuchennego?
Raj Ondraszku, po prostu RAJ! :D
Yyyyyyy... to może jeszcze wibrator?
Nie potrzeba... Jest w standardowym wyposażeniu ;))
Prześlij komentarz