Kot często odwiedza sklepy rozmaitej maści i wciąż dowiaduje się jak niezmierzona jest ludzka... wyobraźnia.
Dialog I
Pewnego słonecznego popołudnia Kot wchodzi do Cukierni w celu nabycia drogą kupna lukrowanych pierniczków.
Kot: Dzień Dobry, czy są pierniczki?
Pani w sklepie: Są, ale tylko wczorajsze.
Kot: A kiedy będą dzisiejsze?
Pani w sklepie: Jutro.
Kot: ...
Dialog II
Kot na stoisku z wędlinami dostrzega kilka rodzajów parówek. Były tam między innymi:
Parówki drobiowe
Parówki wieprzowe
Parówki dziecięce
Kot z desperacką zuchwałością zagaja do pani sprzedającej:
- Parówki drobiowe są z kurczaka, tak?
- Tak.
- Parówki wieprzowe są ze świnki, tak?
- Tak.
- TO Z CZEGO Są ZROBIONE PARóWKI DZIECIęCE??!!
- Jak to z czego? Z cielaczka. - odpowiedziała Pani.
Dla Kota nie było to takie oczywiste. :/
Dialog III (podsłuchany)
Pani stojąca w kolejce przed Kotem prosi o nałożenie surówki.
Pani Kupująca: proszę mi nałożyć tej surówki porowej.
Pani Sprzedająca: Nie ma takiej.
Pani Kupująca: Jest, jest, poproszę małe pudełeczko.
Pani Sprzedająca: Nie ma. Jest z buraków, kapusty...
Pani Kupująca: No przecież tam stoi ta porowa. Widzi pani? Surówka - Cztery PORY roku!
Maleństwo też ma jedną historię z życia (sklepu) wziętą! A co, Maleństwo nie będzie gorszy ;)
Otóż razu pewnego Maleństwo wybrał się na przejażdżkę rowerową. Po kilku godzinach, gdzieś na przedmieściach, dopadło Maleństwo pragnienie. Na szczęście tuż za rogiem ujrzał sylwetkę małego sklepiku - takiego w stylu "mydło i powidło" :) Maleństwo zaparkował jednoślad pod sklepem i wszedł do środka. Kolejka nie była duża, właściwie przed Maleństwem stał tylko jeden klient - w gumiakach, o charakterystycznej, czerwonawej cerze znamionującej uwielbienie dla określonych trunków i sinawym nosie potwierdzającym powyższe. Ów tubylec nachylił się w stronę młodziutkiej ekspedientki i, cudownie, wręcz podręcznikowo przepitym głosem, zakomenderował:
- Denaturat poproszę.
Ekspedientka rzuciła tubylcowi spojrzenie równie piękne co pogardliwe. Tubylec jakby się lekko stropił, zagotował, bo po sekundzie dodał:
- To na grilla!
I wszystko jasne :D
4 komentarze:
Mocne :) Od razu się humor poprawił :)
hihi
Jeszcze a propos denaturatu to mam ciekawostkę - niedawno sam zmuszony byłem zakupić ów płyn (lub jak kto woli - trunek) i o dziwo nie było to takie proste. Parafrazując znaną piosenkę - "dziś prawdziwej 'dykty' już nie ma ;) Łatwiej zdobyć produkty 'denaturopodobne', takie jak Denaturin lub Denaturax, o zaniżonej zwartości alkoholu etylowego (około 70%, a to już nie ten smak i aromat;)). Tak czy owak , odwiedziłem kilkas sklepów zanim udało mi się zdobyć prawdziwy, klasyczny 'błękit Paryża'... Sądząc po minach sprzedawczyń, mam już chyba wyrobioną opinię na osiedlu :/
Maleństwo
P.S. A po co mi był denaturat? Powiedzmy, że na grilla ;)
Hihi, poczułem się jakbym czytał scenariusz do "Misia" :DDD
Alfred dotarł szczęśliwie... Trafił akurat na imprezę. Striptizerką wyskakującą z tortu nie był zbytnio zainteresowany... Pewnie miała za mało odnóży...
Teraz wszędzie za mną łazi. Alfred łazi oczywiście a nie striptizerka. Nawet do pracy przyszedł i wystraszył mi koleżanki. Wpiły mi się kurczowo w ramię i drżały jakby puzon usłyszały. A ja niestety nie miałem surowego boczku...
Hmmm...
Przykra sprawa z tym boczkiem... Choć z drugiej strony nie wiem czy by zadziałał - w końcu, bądź co bądź, kobiety mają mniej odnóży od Alfredów, a co za tym idzie inne potrzeby...
Może pieczona langusta??? Ja bym spróbował!
Pozdrawiam
Maleństwo (Kot śpi)
Prześlij komentarz