Dwa tygodnie przerwy - tak długie lenistwo blogowe jeszcze nas nie dosięgło! Choć trudno to nazwać lenistwem ogólnym, bo spowodowane było zarobieniem okrutnym (laboratum saevum czy coś w tym stylu).
Po okresie pracoholizmu nastał upragniony czas lenizmu (nie mylić z leninizmem). Oto kilka zdjęć z naszej tradycyjnej Wyprawy Wielkanocnej:
Tutaj chory Maleństwo próbuje zaczerpnąć nieco życiodajnych sił z drzewa. Efekt był (jest) średni - drzewo stoi, Maleństwo leży.
Na chwilę przed wyjściem do kościoła zauważyliśmy w koszyczku brak kurczaczka. Kot przywdział stosowny kamuflaż i usiłował wepchnąć się do święconki.
W koszyczku w tym roku znalazło się miejsce dla różnych stworków - ten sympatyczny gość to Smok Ambroży we własnej, zielonej osobie!
I na koniec widok święconki z lotu ptaka (konkretnie Błękitnej Norweskiej, piękne upierzenie, prawda?).
A propos Smoka, wiąże się z nim pewna anegdotka - otóż na tym etapie Ambroży nie miał jeszcze przyklejonego na stałe spojrzenia... Kotu zabrakło kleju więc na powyższej fotografii oczy Smoka trzymają się na słowo honoru :) W pewnym jednak momencie, w trakcie sesji zdjęciowej, stracił jedno oko, co Maleństwo skwitował następująco:
- Kot, patrz, oczko odpadło temu smoku!!!
4 komentarze:
Oko odpadło? Temu smoku? Hihi, no to dokończę:
"To jest smok na miarę naszych możliwości. My tym smokiem otwieramy oczy niedowiarkom! Mówimy: to jest nasz miś, przez nas zrobiony, i to nie jest nasze ostatnie słowo!"
Oczywiście w ostatnim zdaniu miało być "smok" a nie "miś" :)
Nieważne czy smok czy miś, liczy się koncepcja, a ta przyświecała nam wielka ;))) Łubudubu!
Ach, i nie sposób nie wspomnieć w tym momencie o pewnym poemacie stworzonym ongiś dla Kota przez Młodego, Utalentowanego Poetę, w którym to(poemacie, nie Poecie) upatrywać można źródła inspiracji do powstania Smoka Ambrożego!
;)
Pozdrawiamy!
K&J
P.S. Tak nam się nasunęło... a gdyby w tym miejscu było przedszkole...?
Prześlij komentarz